RAZEM łatwiej przejść trudny czas.
kontakt@hospicjumrazem.pl
(+48) 666 055 475
STOWARZYSZENIE
WIELKOPOLSKIE HOSPICJUM PERINATALNE RAZEM
KLARA – DZIEWCZYNKA, KTÓRA NIE BOI SIĘ BURZY

Mała, jasnowłosa dziewczynka Klara ma piękne, długie palce. Gdy urodziła się, sąsiedzi mówili, że będzie pianistką. Być może będzie, któż to wie. Dzisiaj Klarę interesują zupełnie inne sprawy. Jest piękny, upalny dzień, taki jak dzień jej urodzin. Słońce prześwietla wszystko, na czym spoczną jego promienie. Klara uwielbia takie dni. Być może dlatego, że w mieście, z którego pochodzi jej mama mówią: „Ale klara!” – wtedy, gdy mocno praży słońce. Włosy Klary błyszczą prawdziwym złotem i trudno zgadnąć, czy więcej jest w nich słońca, czy taką mają barwę ze swej natury.
W jednej chwili pojawia się wiatr, jak silne, niespodziewane dmuchnięcie. Powiew pochyla trawę i szamoce okolicznymi drzewami. Ciemnieje niebo, jakby zamykał się czarny, przesuwany sufit. Idzie burza! Ale jak raptownie! Ciemność, huki i trzaski. Przerażenie. W samym centrum burzy widać jasną postać Klary – uśmiechniętą, z błyszczącymi oczami, falującą sukienką, tak jakby tańczyła. W środku czarnej, okrutnej burzy.
– Nie! Nie! – Józek obudził się z krzykiem.
– Mamo! Tato! Burza! Boję się!
– Nie chcę buzy! – zawołał wybity ze snu młodszy brat Maciek. Chociaż młodszy, to spał nad Józkiem na piętrowym łóżku. O to łóżko zawsze toczył się spór – kto pierwszy na nie wejdzie i będzie kapitanem okrętu.
– O co chodzi? Dzieci, co się stało? Co to za krzyki? – mama wpół obudzona próbuje włączyć lampę i dopiero po kilku próbach robi się jaśniej.
– Burza! Taka straszna, czarna burza!
– Straszna burza! – chłopcy odpowiadają niemal jednocześnie. Rumieńce na policzkach, łzy w oczach. Wyglądają, jakby burza przetoczyła się przez ich pokój.
– Ej, jaka burza? Pewnie to był zły sen. Zobaczcie – mama odsuwa zasłonę – za oknem spokój, o tej porze roku tutaj nie ma burz.
– Ale ja widziałem, naprawdę! – racjonalne argumenty mamy nie docierają do Józka.
– Ja tez, była duza buza – potwierdza młodszy brat i wpada w szloch.
– Zostawię wam włączoną lampkę, może ona przegoni wszystkie burze – mama czuje, że już dłużej nie może dyskutować, bo straci cierpliwość i najchętniej poszłaby do sypialni.
– Nie odchodź! Mamoo! Ja się boję, bo tam była taka dziewczynka – Józek wygląda, jakby majaczył, jest cały rozpalony.
– Może ty masz gorączkę? Daj głowę – najlepszy termometr dotykowy, czyli usta mamy nie wskazują na podwyższoną temperaturę. – Wszystko w porządku. Pod kołdry! Posiedzę tutaj z wami, chociaż jest mi zimno i jutro ja będę miała gorączkę.
Skrzypnęły drzwi na piętrze, to Renata, starsza siostra chłopców rzuciła w przestrzeń:
– Czy musicie tak hałasować? Jutro mam egzamin. W tym domu nie można się wyspać. W dzień wrzaski, w nocy to samo…
– Mnie też obudziliście! Ja muszę się przytulić – obok piętrowego łóżka stanęła Natalka.
-Tego już za wiele! Natalia my tu odganiamy burzę! Dobra jak już siedzimy tutaj, to Józek opowiadaj, jak wyglądała burza – zrezygnowana mama nie myślała już o ciepłej sypialni.
– No mówię, że tam była taka dziewczynka. Miała takie złote włosy i taką sukienkę i była taka sama w czasie burzy. A burza była straszna, buuu – Józek na nowo rozpoczął swoje żale.
Mama próbowała odwrócić jego uwagę od czarnej burzy i uchwyciła się tematu złotej dziewczynki:
– Co z tą dziewczynką?
– Ona chyba się nie bała. Tylko ja się bałem. Ona była taka jasna i śliczna. Jak taki anioł od Natalii. Ale ona była prawdziwa. Nie była ze skrzydłami tylko w sukience.
– Oj, chciałabym mieć taki sen – zamarzyła Natalka.
– I jeszcze ona na mnie patrzyła i ja myślałem, że ona mnie zna. Ja myślałem, że to jest Natalia, ale ona była większa i miała złote włosy.
– Dobrze, ciągle te złote włosy. Znałam jedną dziewczynkę o złotych włosach – powiedziała jakby do siebie mama.
– Pewnie w bajce o Złotowłosej i misiach – Natalka dołączyła się do rozmowy w pełni obudzona.
– Nie w bajce. Zaraz wam coś pokażę. Widzę, że i tak nie będziecie spać, ale przynajmniej nie krzyczycie i reszta rodziny będzie mogła jakoś przeżyć spokojnie tę noc.
Mama przyniosła dziwny, duży album. Tego albumu nigdy nie widzieli, choć bardzo lubili oglądać zdjęcia.
– Zobaczcie tutaj, na tą główkę – złote włosy. Naprawdę.
– Mamo, to jest ta dziewczynka! Ona nie boi się burzy! – Józek aż podskoczył z wrażenia – To jest ta sama, którą dzisiaj widziałem!
– Co ty mówisz? To nie jest dziewczynka ze snu, tylko wasza siostra. Najstarsza. Urodziła się pierwsza z was wszystkich, jeszcze przed Renatą. Ale Pan Bóg chciał, żeby szybko przyszła do Niego, do nieba.
– Ale jak ona szła do tego nieba?
– Po prostu zasnęła i anioł stróż zaniósł jej duszę do nieba, ale jej ciało zostało i musieliśmy zrobić pogrzeb. Dlatego mama i tata jadą czasami daleko na cmentarz, bo jej ciało leży w innym kraju.
– Mamo, dlaczego tego nigdy nie mówiłaś? Ja bardzo chcę mieć taką siostrę! – teraz zaczęła płakać Natalka.
– Pewnie źle, że wam o tym nie mówiłam. Starsi wiedzą, ale wy jesteście ciągle tacy mali i jakoś nie wiedziałam jak zacząć. Ale Klara pokazała Józkowi burzę, więc musiałam wam o niej opowiedzieć.
– Czy my się kiedyś spotkamy? Bardzo, bardzo bym chciała!
– Gdzie ja byłem, kiedy Klara była dzidziusiem? W planach Bożych? – pyta Józek i sam sobie odpowiada – Pewnie w planach!
– Ale jak wyglądają te Plany?
– Czy stamtąd widać nasz dom? – Pytania Józka zaczęły się mnożyć. Nie sposób odpowiedzieć na nie w nocy, po śnie o burzy o złotej, starszej siostrze, która burzy się nie boi.
Klara ma rodzeństwo i rodziców, na wszystkich patrzy z góry. Jak dobrze, że Dziewczynka, która nie boi się burzy pokazała młodszemu bratu, że życie się nie kończy, tylko się zmienia. Jak dobrze mieć rodzeństwo pod drugiej stronie bramy. Rodzeństwo, które niczego się nie boi i które zawsze pomoże.
Śmierć jest przejściem.